Masz wiedzę, kompetencje, wykazujesz zaangażowanie — ale nowi klienci się nie pojawiają?
To częsty scenariusz. I wcale nie chodzi o to, że jesteś słabym trenerem. Czasem wystarczy kilka niepozornych błędów, które sprawiają, że klienci wybierają kogoś innego. Dobra wiadomość: większość z nich da się szybko naprawić.
Zobacz, czy któryś z tych trzech błędów nie dotyczy też Ciebie.
Pamiętasz scenę z „Wilka z Wall Street”, gdzie główny bohater prosi innych, by sprzedali mu długopis? Każdy zaczyna od zachwalania produktu, zamiast stworzyć potrzebę, która sprawi, że ktoś będzie chciał go kupić.
Tak samo wygląda wiele ofert trenerów personalnych. Kiedy mówisz:
„Prowadzę treningi personalne”
„Pomagam schudnąć”
…to niestety, brzmisz jak wszyscy. A jeśli klient widzi pięciu podobnych trenerów, wybiera tego, który mówi najkonkretniej.
Zamiast mówić, że jesteś trenerem personalnym, pokaż klientowi, dlaczego to właśnie do Ciebie ma się zgłosić, gdy szuka trenera personalnego i co dzięki temu zyska.
Przykłady lepszych komunikatów:
„Pomagam kobietom w wieku 20–40 lat zbudować pośladki w 16 tygodni.”
„Pomagam zapracowanym przedsiębiorcom zrzucić brzuch w mniej niż 3 miesiące.”
To konkret, obietnica efektu i wyraźna grupa docelowa. Klient szybciej pomyśli: „To jest o mnie”.
Zastanów się — czy zapisałbyś się na kurs, który reklamujemy hasłem: „fajne szkolenie, dobra wiedza”?
Pewnie nie. A mimo to wielu trenerów w taki właśnie sposób reklamuje swoje usługi.
Jeśli nie działasz w internecie, dla wielu osób po prostu nie istniejesz. Nawet jeśli ktoś słyszał o Tobie z polecenia, i tak najpierw sprawdzi Cię w sieci.
Dziś klienci szukają trenera przez:
Nie musisz być wszędzie, ale powinieneś być gdzieś. Jeśli w Twoim mieście działa pięciu trenerów, a tylko Ty prowadzisz aktualne konto na Instagramie i masz dobre opinie w Google — już jesteś o krok przed nimi.
Co możesz zrobić za darmo, by zwiększyć swoją widoczność?
Pamiętaj: bycie online to nie tylko wyglądanie profesjonalnie. To przede wszystkim szansa, że ktoś Cię w ogóle znajdzie.
Wielu trenerów mówi: „Ja nie lubię sprzedawać” albo „Nie chcę nikomu nic wciskać”. Problem w tym, że niezależnie od tego, czy Ci się to podoba, na początku musisz umieć sprzedać swoją usługę, zanim ktokolwiek z Tobą zacznie trenować.
To nie oznacza manipulacji. Chodzi o to, żeby wiedzieć:
Zacznij od stworzenia struktury rozmowy z klientem. Jeśli masz plan, nie będziesz się stresować. Klient też poczuje, że jesteś profesjonalny i wiesz, co robisz.
Z czasem zaczniesz zauważać, że klienci mają podobne obawy. Jedni mówią, że muszą się zastanowić, inni — że to za drogo, jeszcze inni — że chcą „najpierw trochę poćwiczyć sami”.
To tzw. obiekcje sprzedażowe. Twój cel? Przygotuj sobie naturalne, konkretne odpowiedzi, które rozwieją te wątpliwości.
Nie musisz być mistrzem sprzedaży. Ale musisz mieć plan — bo bez sprzedaży, nie ma współpracy.
Brak klientów to nie zawsze kwestia Twoich umiejętności trenerskich. Częściej chodzi o:
To wszystko możesz poprawić — krok po kroku.
Bo nawet najlepszy trener, jeśli nikt o nim nie wie — nie pomoże nikomu.